sobota, 13 lipca 2013

come back to reality....


 Powrót do rzeczywistości..... 

Była plaża, ciepełko i lenistwo. A teraz.....AAAAAAA!!!!!!!! Czy to jest mój ogród????!!!!! Chwast wszelaki szumi "po pas po szyję", zarośnięte wszystko, czego nie zniszczyły ulewy i nawałnice zjadły chmary żarłocznych ślimaków..... Pies z tęsknoty przekopał parę grządek, kot (z tęsknoty?) wyleżał się na kwiatkach.... Nie ma co, trzeba brać się do pracy. Na pierwszy ogień idzie warzywnik... Jak to możliwe żeby przez miesiąc wyrosła tu taka dżungla? Bez maczety nie przejdziesz :-( Gdzieś tam pod spodem ledwo widać biedne buraczki i cukinie. Pomidory dawno zeszły z tyczek i rosną sobie wolne i dzikie. Biedna kalarepka zasmakowała gąsienicom, a marne resztki szpinaku i rukoli kwitną kwieciem wysokim... No i te ślimaki.... wszędzie pełno ślimaków. Nad całą tą dżunglą groźnie pobrykując unosi się chmara wygłodniałych komarów. UUUU to jak scena z najgorszego koszmaru ogrodnika. Uzbrojona w motykę, spraj na komary (NIE DZIAŁA!) i trutkę na ślimaki (sorki ale albo one albo ja) rzucam się do karczowania całej tej dżungli. Dwa dni ciężkiego machania motyką, poświęcenia paru litrów krwi (dla komarów oczywiście) i powoli zamieniam ten skrawek amazońskiej dżungli w swój mały warzywnik. Nawet nie jest tak źle... cukinie i kabaczki trochę poobgryzane przez ślimaki, ale kwitną a i parę małych cukinii też znalazłam.Pomidory okiełznane i przywiązane do nowych tyczek też wyglądają zdrowo. Nawet kilka zielonych pomidorków już jest. Buraczkom nic nie dolega, kalarepkę poobgryzana ale może coś z niej jeszcze będzie. Cała ta dżungla wyszła za to na dobre zielonemu groszkowi ;-) Och będzie sporo pysznego groszku do pomrożenia na zimę (mmmm chyba zrobię risotto z zielonym groszkiem)

Warzywnik wygląda jak trzeba...... 
teraz biorę się za resztę ogrodu.......... 
Napiszę wam co i jak wyrosło, co się sprawdziło a które eksperymenty ogrodnicze okazały się niewypałem....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz