piątek, 27 maja 2011

Miasto kontra wieś

Co ma wiocha dla mieszczucha?
Oj ma, ma!
Pogoda się udała, i dzięki Bogu bo wieś w deszczu nie jest już tak atrakcyjna. Było słońce, błękitne niebo i zielona trawa. Kawusia na tarasie, leżenie w hamaku, grill i świeże sałatki prosto z ogrodu. Moje dzieciaki trochę rozrabiały, uradowane nowymi ciotkami do zamęczania wspólną zabawą, ale co zrobić ;-)
Mieszczuchy zachwycone, wyleżały się na zielonej trawie, po polach pospacerowały, szpinaku i rukoli prosto z grządek się najadły, a jeszcze na odchodne zapakowałam słoików z miodem i dżemami.
Uwielbiam Was moje miejskie ciotki, przyjeżdżajcie częściej!!




 To zdjęcie jest cudne! Strasznie mi się podoba.


czwartek, 19 maja 2011

Kwiatki, kwiatki i ufoludki ......?

U nas znów ogrodowo - kwiatki, kwiatki, kwiatki. Z tęsknoty za tropikalną roślinnością Australii Adam kupił..... bananowce! Trochę dziwnie wyglądają na grządce z piwoniami, daliami i cannami, ale jak się reszta roślinek rozrośnie to może się trochę wtopią w tło. A na zimę wykopie się donice z gruntu i będą zimować w pracowni. Na banany nie ma co liczyć ;-) Jest też nowy "gość" w ogrodzie - rzeźba naszego znajomego Marcina Łuczkowskiego, przez sąsiadów ochrzczona "Ufikiem" a przez moje dzieci "Misiakiem".
A Janek nadal w kropki.





środa, 18 maja 2011

Kropek ciąg dalszy...

- Co jest gorsze od dziecka chorego na ospę?
- Dwoje dzieciaków chorych na ospę (jednocześnie)!
- A co jest jeszcze gorsze?
- Dwoje dzieciaków chorych na ospę jedno po drugim!!!!!!

Szymon wyzdrowiał, Janek jest w kropki.
A ja kolejne dwa tygodnie spędzę w naszym domowym oddziale zakaźnym.
Dobrze że ta ospa przechodzi tak łagodnie, bez gorączki i możemy siedzieć z Jankiem cały dzień w ogrodzie. Nudzi się wprawdzie strasznie bez Szymcia, ani trampolina ani piaskownica bez bracieja nie są już takie fajne. Natomiast Szymon bez Janka nie chce chodzić do przedszkola, codziennie odstawia sceny. Płacz i krzyk jest straszny jak go zawożę. Ale za to jak wraca to są braciszki tak siebie stęsknieni że się nawet do wieczora za bardzo nie leją ;-)

piątek, 13 maja 2011

Buszujący w trawie


Na polu i w zagrodzie :-)

Ostatnie dni upłynęły nam "ogrodowo". Pogoda była piękna i aż żal było w domu siedzieć. Chłopczyki nadal nie w przedszkolu bo doleczamy resztki ospy, więc spędzaliśmy na podwórku całe dnie. Chłopczyki opanowywali piaskownicę, ja z Adamem resztę ogrodu. Nieprzewidziane mrozy i opady śniegu już chyba za nami, zabraliśmy się więc za przyozdabianie posesji surfiniami, lobeliami, pelargoniami i begoniami. Te parę sztuk które wysadziłam do koryt na tarasie jeszcze przed nagłym mrozem i śniegiem jakoś przetrwało, chociaż lekko pomarzło. Teraz mamy już obsadzone wszystkie misy, wiszące donice, skrzynki na parapetach i koryta. Adam przez parę dni zwoził tą całą zieleninę z hurtowni. A poza tym była też cała reszta ogrodowej roboty typu plewienie, podlewanie, sadzenie... Pora przepikować ze skrzynek słoneczniki, aksamitki, astry i całą masę innych kwiatków które już niecierpliwie czekały na przesadzenie do gruntu i powoli wyrastały z ciasnych doniczek. Jak zwykle pojawił się też problem "co z miejscem gdzie są tulipany". Tulipany co roku zajmują reprezentacyjną grządkę, a że uwielbiam kupować nowe odmiany, więc co wiosnę jest pięknie i kolorowo. Ale teraz większość tulipanów już przekwitła, pozostało tylko parę sztuk z tych późno kwitnących. No i grządka straciła swój urok. Niestety. Aby zamaskować tulipanowe badyle obsadziłam je z przodu astrami piwoniowymi (jeszcze są malutkie, ale na jesień będą pięknie wyglądać) lakiem jednorocznym i aksamitkami, a z tyłu słonecznikami. Tulipany niestety przekwitły, ale zaczyna się za to popis rododendronów i orlików. Są też już pierwsze irysy. W warzywniaku mamy już rukolę, szpinak i pierwsze sałatkowe listki buraczków. Posadziłam też pomidorki, cukinie, dynie oraz po raz pierwszy arbuzy! Uf! To był bardzo pracowity tydzień.





niedziela, 8 maja 2011

Hopa-hopa i husiu-husiu

Wytrzymaliśmy tylko kilka dni kwarantanny w domu. Nie ma nic gorszego niż takie przymusowe zamkniecie - chłopaki w domu nudzą się straszliwie, a i ja wariuje jak nie mogę posiedzieć i porobić czegoś w ogrodzie. Na szczęście przeziębienia i angina już pokonane, ospa też powoli się kończy więc znów spędzamy całe dnie w ogrodzie. Jakoś będę musiała jeszcze przemęczyć się ten tydzień z chłopczykami, puki ostatnie ślady ospy nie znikną. Nie jest łatwo jednocześnie pracować w ogrodzie i pilnować tych łobuzów. Ale jest trampolina i piaskownica z nowym piaseczkiem, wiec może się uda... 



Co w trawie piszczy i co w ogrodzie rośnie

Piękny, słoneczny, niedzielny dzień. Dziś z taczką nie biegam, bo to w końcu niedziela i nie chcę żeby sąsiedzi krzywo zza płota na mnie patrzyli. Ale i tak zawsze coś się tam dłubanie i grzebnie. Roślinki dochodzą do siebie po ostatnich "wielkich śniegach". Trochę szkód jest: parę roślinek pomarzło, coś tam się połamało pod naporem śniegu. Wegetacja wyraźnie zwolniła i nawet trawa przestała chwilowo rosnąć. Ale mimo to robi się coraz bardziej kolorowo. Przekwitła już niestety większość tulipanów i żonkili. Znów pojawi się problem co koło nich posadzić żeby przez resztę roku nie było łyso. Pewnie jak zwykle posadzę aksamitki i astry, będe miała potem spokój do późnej jesieni. Na skalniakach zrobiło się różowo-niebiesko-fioletowo od kwitnących żagwinów, ułudek i płomyków szydlastych. Kwitną fiołki i barwinki. Jeszcze trochę i będe mogła pochwalić się Wam irysami - już są pierwsze pąki!








wtorek, 3 maja 2011

Pada śnieg, pada śnieg ...

Znów dziwny tytuł posta??!! No niestety to prawda. Mieliśmy luty w maju - od rana śnieżyca. Pada gęsty, mokry śnieg. Gałęzie uginają się pod tym ciężarem, muszę biegać co chwila i strząsać z co delikatniejszych roślin żeby ich nie połamało. Kilku tulipanów nie udało mi się uratować. Co gorsza straszą teraz jeszcze przymrozkami w nocy. Co się dało poprzykrywalismy lub wnieśliśmy do domu. Ale to co już wzeszło na grządkach będzie musiało sobie radzić samo. Oby nie sprawdziło się to ich -5!!!! bo to już by była przesada - kwitną już przecież wszystkie drzewa owocowe i rzepak.
A chłopczyki bardzo się śniegiem ucieszyli i chcieli iść na sanki i lepić bałwana! Ale w domu ciągle trwa zaraza - Szymcio ospa, Janek jakiś smarkająco-kaszlący, Adam też chory. Nawet ja coś posmarkuje ( w takim towarzystwie ciężko nie smarkać).
Czekamy na powrót wiosny.
Oby szybko!


Szymcio biedroneczka w kropeczki.

niedziela, 1 maja 2011

Ogrodnictwo konceptualne

Dziwny tytuł posta??!! No niestety tak wygląda "uprawianie ogródka" zza szyby. Mamy w domu mały oddział zakaźny i przymusową kwarantannę - ospa. A coś mi się już zdaje ze ospa x2 - przy bliźniakach to wszystko jest x2, choroby zwykle też a zwłaszcza te zaraźliwe. Niestety. No więc siedzimy w domu, pani doktor stwierdziła dzisiaj: angina + ospa (zestaw po prostu wspaniały), w ruch poszły antybiotyki a od jutra też zaczniemy smarowanie pyoktaniną. Będę miała dzieci w fioletowe kropki. Odzwyczailiśmy się już od siedzenia w domu, chłopczyki nudzą się i smętnie leżą na kanapach. Ostatnio pogoda dopisywała i od rana do wieczora siedzieliśmy w ogrodzie. A na podwórku tyle jest atrakcji - i trampolina i piaskownica, rowerki taczki i cała masa innych plastikowych pojazdów. I mamie można coś grzebnąć w grządkach. A mama w grządkach grzebie i grzebie - oj roboty mam sporo. A teraz tylko sobie popatrzeć mogę na te rzędy doniczek z bylinami do wysadzenia.
Tak sobie więc patrzę i przeglądam albumy o ogrodach i obmyślam "co gdzie posadzić".
Konceptualnie...


 Są już pelargonie na tarasie ;-) W tym sezonie różowe!

Skalniak i obwódki jeszcze trochę łysawe - poza Smagliczką i Niezapominajkami cała reszta kwiatków dopiero co wzeszła. Ale już w czerwcu powinno tu być pięknie i kolorowo.