czwartek, 29 grudnia 2011

Co z tą zimą?

Czy to zima, czy nie zima? Śniegu nie ma, mrozu nie ma....
Wiem, że mieszkamy w najcieplejszym rejonie Polski, i zima zazwyczaj jest tu "taka se", ale to już lekka przesada!!!
Co się dzieje w ogrodzie??!!
Od co.......!!!!!!!!!!!!!!


Kwiatki kwitną!!!
Krokusy i hiacynty już powschodziły, z ziemi wyglądają też zielone pędy funkii, tulipanów i żonkili.
Ale to jest koniec grudnia!!!!
Śniegu jak dotąd mieliśmy tylko trochę przez godzinę, temperatury w dzień na mocnym plusie. Dzieciaki domagają się sanek i lepienia bałwanów a tu z zimy ani ani. Zeszłorocznej "mega" zimy nie odczuliśmy bo akurat walczyliśmy z powodzią w Australii. Jak ktoś nie wie o co chodzi to zapraszam na starego bloga www.agaraganaustralia.blogspot.com Spędziliśmy całą zimę w tropikach więc trochę nam do "pięknych zimowych klimatów" tęskno. Bo tak pięknie wygląda Stara Szkoła w śniegu. No, co prawda wystarczy ze dobrze nasypie i zaraz będziemy odcięci od świata, ale potem się fajnie wspomina takie "mini klęski żywiołowe".
A teraz zostaje nam tylko oglądanie śniegu na zdjęciach. Ja ostatnio przeglądam norweskie blogi. Troszkę śniegu mają!
My mamy norweską gwiazdkę. Dzięki Papo Trollu ;-))

wtorek, 20 grudnia 2011

Świąteczne nastroje



Co to jest: zielone z bombkami??




Kochani, jakimś cudem udało nam się przeżyć naszą największą domową imprezę "Wigilię w Starej Szkole" czyli nasze coroczne opłatkowe spotkanie wszystkich przyjaciół i znajomych. Był suto zastawiony stół ( dzięki pomocy wszystkich zaproszonych pań) i suto zaopatrzony bar ( dzięki pomocy wszystkich zaproszonych panów), był opłatek i były kolędy. A co najważniejsze byli wszyscy (albo prawie wszyscy) nasi najmilsi i najwspanialsi przyjaciele, znajomi i sąsiedzi. Cieszymy się bardzo Kochani, że znów mogliśmy się z wami wszystkimi spotkać!
Uf, a teraz dochodzimy do siebie i staramy się przywrócić ład i porządek na wszystkich trzech kondygnacjach domu. Dorośli imprezowali na parterze, a dzieciaki na pietrach - i wierzcie mi ale dziesiątka dzieciaków potrafi zdziałać więcej niż siedemdziesięciu dorosłych gości ;-))
Jest już i choinka! Nie mamy cierpliwości czekać z ubraniem jej aż do Wigilii, jak każe tradycja. Niech chłopaki już mają radochę (kto by jeszcze w Wigilię miał głowę do skakania z lampkami i bombkami jak już i tak nawał roboty jest w kuchni). Choinkę mamy typową: wiejsko-czarodziejską. Nie żadne designerskie dziwactwo ani dekoratorskie cudo-cudeńko. Kolorowo i cukierkowo (na niższych gałęziach to te cukierki długo nie powiszą)

czwartek, 8 grudnia 2011

No i się zaczęło....








No i się zaczęło....
Akcja "idą Święta!"
Dopiero co wróciliśmy z targów a tu już mikołajki, a więc oficjalnie można się już brać za świąteczne strojenie. Zewsząd już słychać "dzyń dzyń dzyń" i "hoł hoł hoł" i całą masę innych świątecznych odgłosów a 
u nas wejścia do domu pilnują jeszcze jesienne dynie. Oj trzeba brać się do roboty! Od trzech dni chodzę przyprószona brokatem i z palcami brudnymi od kleju i srebrnej farby. Znoszę i zwożę do domu wszelakie lampki, wieńce, łańcuszki, bombeczki, gwiazdeczki, szyszeczki i.t.p. Na drzwiach wejściowych już powiewają wstęgami nowe zimowe wieńce. W tym roku "srebrny minimal" ;-) Balustrada na klatce schodowej ubrana w zieloną girlandę. W domu też wieńce, lampki, adwentowe świece i gwiazdki na oknach. A za oknami szaro buro i wieje...... Na śnieg możemy sobie tylko z daleka popatrzeć, chen daleko na naszych górkach trochę przyprószyło.

niedziela, 4 grudnia 2011

Kamyki i kamyczki

Targów dzień kolejny. Napatrzyłam się już na te wszystkie cuda natury. Jakież niesamowite formy, kształty i kolory potrafi wykreować matka natura to aż trudno uwierzyć. A tu pod jednym dachem wszystkie te cuda-cudeńka zwożone z  najdalszych, najdziwniejszych zakątków świata. A my siedzimy z tymi naszymi " kwiatkami" i niestety nie możemy się pochwalić świetną sprzedażą. Koło nas Turek zbija kokosy na drewnianych pudełeczkach (no ślicznych, sama jedno kupiłam) z drugiej strony Hindus na kilogramy sprzedaje paciorki. Nasze kwiatki chyba nie są za bardzo w niemieckim guście. Helga w kwiatkach?? Eeeee, nie.










sobota, 3 grudnia 2011

Znów na targach

Targi targi targi... Tym razem Mineralien w Hamburgu. Jeśli ktoś lubi kamienie, kamyczki i kamolki to mogę polecić. Na tony! Czego tu nie ma: minerały we wszystkich możliwych formach i kolorach, skamieniałości wszelakie, myszle, paciorki, afrykańska i azjatycka "cepelia", kryształowe kule, pierdolety i ozdóbki. Jest polski bursztyn, paciorki z Nepalu, Hindusi ze sznurami korali i koralików, sprzedawcy z czarnego lądu ze wszystkim (od skamieniałych kości dinozaurów po miotełki do kurzu ze strusich piór), Chińczycy z chińszczyzną, Turcy ze wszystkim i wiele wiele innych. Dobre miejsce jeśli chcesz kupić garść szlachtnych kamieni, kieł, ząb albo i inną część mamuta, kryształowe kulę lub czaszkę , skamieniałego morskiego potwora z przed milionów lat lub jakieś inne kamienne cudo. My z tą naszą biżuterią trochę z innej bajki jesteśmy. Kokosów to tu nie zarobimy, to nie są profesjonalne targi branżowe, raczej jarmark cudów. Klijentela też nie "branżowa", wycieczki szkolne a nawet przedszkolne się tu przewijają. Siedzimy sobie i troszkę się nudzimy, szaleństwa ze sprzedażą nie ma to i czasu więcej żeby pochdzić i pooglądać. Mąż już wypatrzył wielkie skamieniałe muszle tridachny i już ma pomysł na przerobienie takowej na rzeźbę. Ja to bym wolała z takiej umywalkę zrobić, tylko żeby szafka wytrzymała te kilkadziesiąt kilo. Cudów wszelakich tu masa to może i uda się parę prezentów świątecznych już załatwić. Nie przypominam sobie niestety aby ktoś z rodziny czy przyjaciół marzył o "zębie mamuta na kominku" lub "wielkim krysztale ametystu na biurko" ale pare miłych drobiazgów się znajdzie.

Zdjęcia będą. Obiecuję :-)

środa, 23 listopada 2011

Jeszcze jesień czy już zima?



Były liście, nie ma liści.... Co tam jeszcze na drzewach było już dawno spadło i zostało zgrabione. Łyso teraz w ogrodzie. Rano tylko trochę szronu dodaje uroku. Czekamy na śnieg? Hmmmm....
Do zimy jeszcze trochę mamy a tu już kuszą i zewsząd do nas mrugają świąteczne dekoracje. W każdej gazecie, w każdym sklepie ozdóbki, choineczki, lampeczki i bombeczki. I jak co roku ten sam problem: co i jak wystroić. No i kiedy! Jeszcze się nie poddaje tej świątecznej gorączce dekorowania. Do pierwszego grudnia co najmniej. Na schodach kwitną jeszcze wrzosy i chryzantemy. Odrobinę ścięte już przez nocne przymrozki, ale żal się ich pozbywać. Na drzwiach jesienne wieńce z jabłkami orzechami i owocnikami miechunki.
Niech sobie jeszcze ta dekoracja trochę pobędzie. Ja tymczasem zbieram pomysły na zimowy/świąteczny wystrój. Biało, złoto, kolorowo?? Lampki, gwiazdki, bombki czy może jeszcze coś innego??? Dylematy ;-)

czwartek, 3 listopada 2011

Piszemy po ścianie


Jedna puszeczka farby, godzina pracy i ściana/tablica gotowa. Dzieciarnia zachwycona, ochoczo wypisuje już drugie pudełko kredy. Puki co radosna twórczość utrzymuje się w ryzach tablicowej ściany i ani nowa tapeta, ani ściana obok jeszcze nie zostały "ozdobione". I mam nadzieje że tak zostanie ;-)


Parę jesiennych fotek dla tych co w ciepłych krajach żeby się z widokiem oswajali. Żeby szoku nie było ;-))




Liście jak widać nas zasypują. Chłopczyki wyturlali z garażu do pomocy ciężki sprzęt, ale znów czeka nas weekend z grabiami ;-)

poniedziałek, 31 października 2011

BOOOO!!!!!






Straszymy. BOOOOO!!!!

Wiem że opinie co do Halloween są podzielone. Dla jednych nie ma w tym nic złego, dla innych to "amerykańskie przegięcie". Opinie są rożne. Ale dla dzieciaków to świetna zabawa. Nie dość że można się przebrać i wyjść w tym przebraniu na wieś, nastraszyć sąsiadów, to jeszcze za to cukierki się dostaje. Nie wiem jak to wygląda w mieście, ale nasze wiejskie dzieciaki mają doskonałą zabawę. Oczywiście muszą włożyć trochę pracy i pomysłu w przygotowanie przebrań. Wieś mała, wszyscy się znają, sąsiedzi zawsze wsypią trochę słodyczy i drobnych pieniędzy do worka ;-) No i chłopczyki też obchodzili Halloween. Przebrani oczywiście za smoki. Są teraz na etapie "smoków i dinozaurów" : liczy się tylko to co ma łuski, kolor zielony i jest choć trochę spokrewnione z gadami ;-) Mama zielone peleryny z ogonami uszyła, wymyśliła smocze czapki i chłopczyki mogli jako piękne zielone smoczyska wyjść na wioskę.
Był tylko problem z zaakceptowaniem faktu że tak się robi tylko raz w roku. Bo oni to by codziennie tak świętowali ;-)

sobota, 29 października 2011

Jesienne roboty ogrodowe



Ledwo udało mi się opanować poremontowy chaos w domu a tu już kolejna robota czeka. Po ostatnich nocnych przymrozkach ogród zasłany liśćmi. Orzechy już gołe stoją, mocno sypie się z jaworów i z oplatającego dom winobluszczu. Góry, tony, hałdy!!!! Nagrabię się, nagrabię, a następnego dnia śladu mojej ciężkiej pracy nie ma i znów wszystko pod grubą warstwą liści. A z tych liściastych hałd i gór największą radochę mają dzieciaki i pies. Oni mają zabawę i się zakopują, a ja muszę potem od nowa porozrzucane liście na kupę zgarniać. No więc liście grabie, badyle wycinam, uprzątam co posprzątać trzeba. Udało mi się w końcu wykopać bulwy dali i pacioreczników. Wcześniej żal mi było je ścinać bo kwitły pięknie aż do pierwszych przymrozków, ale wystarczyło kilka nocy na minusie i już suche badyle zostały. A wszystkie doniczkowe surfinie dzielnie opierają się przymrozkom i chociaż rano są oszronione i zamarznięte na kość to jednak nadal kwitną i zdobią powoli szarzejący ogród.

piątek, 28 października 2011

;-)



Po kilku dniach w końcu udało mi się odgruzować i uporządkować mieszkanie. Ściany świerze i "pachnące". Meble już na swoich miejscach, obrazy na ścianach. Teraz oczywiście szał urządzania: tu nowe zasłony, tam osłonka na doniczkę ;-)


A na drzwiach wejściowych jesienne wieńce.