wtorek, 21 czerwca 2011


Zakochaliśmy się w tej wyspie. Tydzień w pełnym słońcu. Woda, plaża, woda, plaża, totalny odpoczynek. W końcu odbębniliśmy wszystkie targi, dzieciaki powychodziły z osp i angin i udało nam się wyrwać na Rodos. Nasz znajomy Grek zajął się nami aż za dobrze: mamy miejsce w fajnym hoteliku na uboczu, z dala od turystycznego gwaru i blisko do cudnych małych plaż. Do tego małe autko i jesteśmy wolni, jeździmy gdzie chcemy, zwiedzamy i poznajemy. Jesteśmy zachwyceni: cudowne plaże, niesamowicie czysta woda i wspaniali ludzie. Oczywiście jest też turystyczna masa, wielkie hotele i wielki turystyczny biznes, ale nami zajmują się nasi greccy przyjaciele. Wieczory w tawernach i greckich knajpeczkach takich "naprawdę" nie dla turystów. Dobrze że nasza domowa waga łaskawie odmówiła posłuszeństwa i nie wiem ile dokładnie przytyłam, ale mam parę kilo "gościnności i wspaniałej kuchni". Nie będę was zanudzać opisami, ale już wiemy że na przyszły rok uciekamy tam na miesiąc a może i dłużej.... A ja to bym z chłopczykami jeszcze jesienią uciekła na Rodos.

1 komentarz: