niedziela, 7 sierpnia 2011

O wielkiej modzie i małej "sztuce"

Wiem że mój blog nie należy do tak zwanych "blogów modowych". Nie ma tu nic o szmatkach-fatałaszkach, kreacjach i dodatkach. No ale czasem się zdąża... Dzisiaj będzie troszkę snobistycznie, ale chyba 99% kobiet mnie zrozumie i nie potępi ;-) Chyba każda z nas ma taki "cichy przedmiot pożądania", od wzdychamy sobie do "torebki od chanel", albo "butów od louboutina" czy czegoś w tym stylu. No i niestety w większości przypadków na wzdychaniu się kończy. Wiadomo dlaczego ;-) Pieniąszki, pieniąszki, pieniąszki...
Aż tu dnia pewnego w naszym domu na wsi mamy "showroom", szafę pełną burberrów, chaneli i całej reszty, do tego stos butów ze znanymi znakami logo. Jest małe stadko kobitek, przymierzanie szmatek, mierzenie bucików... ach ach wielki świat. A to wszystko dzięki naszej kochanej znajomej która spełnia kobiece marzenia o "torebce od chanel". Jaka szkoda tylko że z całego tego stosu butów ani jeden pantofelek na mnie nie wchodzi bo nóżki Kopciuszka to niestety nie mam tylko kajaczki. Ale chociaż sobie pooglądam.



Ale żeby nie było, że tylko szmatkami i tego typu przyziemnymi sprawami się zajmuje! Proszę bardzo. "sztuka" też się robi!! Powoli tylko, bo chłopczyki znów chore i znów mamusi na głowie w domciu siedzą. To zdjęcie matrycy. Po wytrawieniu to co białe będzie czarne no i w lustrzanym odbiciu.


A jeśli ktoś ma problem z zamianą białego na czarne to komputerowo obrobiłam i powinno to wyglądać mniej więcej tak:

1 komentarz: