środa, 25 stycznia 2012

Małe zmiany



Ja to zbyt długo bez jakiegoś "remonciku" nie wytrwam ;-) Tym razem zabrałam się za naszą "szkolną szatnię" - dla tych co nie wiedzą nasz dom naprawdę był kiedyś szkołą. A nasza szatnia za czasów szkolnych także służyła jako szatnia dla dzieciaków. Ciężko zrobić cudo z pomieszczenia z wielką szafą, całą masą kurtek, butów, ubłoconych kaloszy i wiecznie suszącymi się na kaloryferze elementami dziecięcej garderoby "podwórkowej"!!! Żeby dodać odrobinę elegancji i smaczku wybrałam na jedną ścianę ciekawy brązowo-fioletowy kolor. Do tego wyszukałam na allegro kolonialną skrzynię w której świetnie ukrywają się mało malowniczo wyglądające papcie i bambosze. Obrazek na ścianie to oprawiona  blacha/matryca do akwaforty. Kiedyś na studiach popełniłam taką orientalną grafikę - tu pasuje idealnie. Niello to to nie jest ale ciekawie wygląda. Dla tych co nie wiedzą co to Niello - metoda zdobienia przedmiotów metalowych, stosowana w złotnictwie. Wzór wyryty w metalu wypełnia się pastą złożoną z siarczków srebra, miedzi i ołowiu, a następnie poddaje polerowaniu w celu uzyskania granatowego, czarnego lub szafirowo - czarnego rysunku, kontrastującego z tłem. Nowego wcielenia doczekał się też (w końcu!!) stary drewniany wieszak. To przedmiot odziedziczony po czasach "szkolnych" naszego domu. Tak jak kupiliśmy szkołę, tak stał w koncie szatni, i aż wstyd przyznać, ale przez te kilka lat jak tu mieszkamy nadal stał odrapany i zaniedbany. Teraz doczekał się renowacji - parę godzin szlifowania starego lakieru, nowa bejca (kolor palisander żeby do skrzyni pasowało) i oto mamy wieszak-cacko. Wygląda jak "nówka" ze sklepu z meblami kolonialnymi. O jak fajnie tak coś "artystycznego" zdziałać.....

1 komentarz: